Opłata reprograficzna 2026: co się zmieni, co zdrożeje i jak bardzo?
Co to takiego ta cała opłata reprograficzna?
Opłata reprograficzna nie jest niczym nowym. Funkcjonuje nieprzerwanie od 1994 roku, ostatnią aktualizację zaliczyła w roku 2008, jest wymagana regulacjami unijnymi i ma swoje odpowiedniki w wielu krajach Starego Kontynentu, także tych spoza Unii Europejskiej.
Co kilka lat jednak wraca jak bumerang temat nowej aktualizacji opłaty reprograficznej. Wraca i za każdym razem wywołuje wrażenie, że oto ktoś próbuje nam doliczyć do telefonu, laptopa albo drukarki ukryte opłaty.
A my, obywatele, stoimy wtedy pod ścianą i pytamy: „ale, panie władzo… za co?”.

W największym skrócie: opłata reprograficzna to pieniądze, które mają trafić do twórców – artystów, muzyków, filmowców, pisarzy. Dlaczego? Bo prawo dopuszcza tzw. kopię na użytek osobisty. Możesz więc legalnie skopiować sobie muzykę, zrobić kopię zapasową filmu, przenieść książkę na czytnik (oczywiście o ile te dzieła kultury zostały nabyte legalnie, w przeciwnym razie to po prostu zwykłe piractwo).
Władze uznały więc dawno temu, w latach 90. poprzedniego wieku, że skoro twórcy na tym nie zarabiają, to trzeba im to jakoś „zadośćuczynić”. I tak powstała opłata reprograficzna. Działa to tak, że producent lub importer urządzenia dopłaca określony procent do sprzętu, a organizacje zbiorowego zarządzania dzielą pieniądze między twórców.
Jak działa opłata reprograficzna?
Co się zmienia z 1 stycznia 2026? Czyli słówko o „podatku za smartfon” (i nie tylko)
Rok 2026 to moment, w którym polska opłata reprograficzna zostanie rozszerzona i „unowocześniona”, wszak od lat opierała się w dużej mierze na sprzętach, które technologicznie już się zestarzały (np. płyty CD, nagrywarki), a w niektórych przypadkach (np. magnetowidy) w ogóle zniknęły z rynku.
Tymczasem rzeczywistość wygląda tak, że autorskie "dzieła" realnie kopiujemy dziś na smartfony, tablety, laptopy, pendrive’y, dyski SSD czy telewizory z systemami smart.
I tu rodzi się napięcie: producenci mówią, że „sprzęt podrożeje”. Rząd twierdzi: „nie podrożeje, producenci mają to pokryć z marży”. Rynek krzywi się sceptycznie. Twórcy mówią: „nareszcie”. Czyli klasyczny polski konflikt interesów i przerzucanie odpowiedzialności z rąk do rąk niczym gorącego kartofla.
Skąd wzięła się opłata reprograficzna?
Czy opłata reprograficzna 2026 jest nowym podatkiem?
Formalnie: nie (Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podkreśla to wprost).
Funkcjonalnie: trochę tak.
Podatkiem nie jest, bo pieniądze nie trafią do budżetu państwa. To opłata celowa, którą pobiera się od firm sprzedających urządzenia, a środki te będą rozdzielane do twórców przez organizacje zbiorowego zarządzania (np. ZAIKS, choć nie tylko, beneficjentów jest więcej).
Natomiast z perspektywy klienta, jeżeli cena urządzenia wzrasta, to różnica semantyczna… zmienia niewiele. Stąd kontrowersje.

Czy sprzęt naprawdę zdrożeje od 1 stycznia 2026 roku (zdaniem eksperta x-komu)?
Praktyka z innych państw UE sugeruje, że to raczej nieuniknione. Polskie władze twierdzą co innego. Politycy obiecują nie przerzucać dodatkowych kosztów na klientów.
Konrad Zeuschner, Senior Trade Marketing Manager w x-komie, w kontekście branży smartfonowej mówi wprost:
Jak więc będzie naprawdę?
Prawdopodobnie tak, że rynek wszystko zweryfikuje, jak zawsze. Problem w tym, że drogą tej weryfikacji nie będzie droga charytatywna, więc z perspektywy konsumenta trzeba założyć ewentualność, w której…
Będzie drożej.
Drożej to znaczy, ile? Jak bardzo podrożeje elektronika po zaktualizowaniu opłaty reprograficznej?
Dzisiaj, kiedy szykujemy się mentalnie do wejścia w życie zaktualizowanej wersji opłaty reprograficznej, najczęściej zadawane pytanie brzmi: jak bardzo to wszystko zdrożeje?
Żeby dokładnie policzyć, o ile wzrosną ceny telefonów, laptopów czy telewizorów, musielibyśmy wiedzieć dwie rzeczy:
- Jakie urządzenia konkretnie znajdą się w nowym katalogu opłaty.
- Jakie konkretne stawki procentowe zostaną im przypisane.
Dlatego obecnie żaden sklep, żaden producent i pewnie też żaden trzeźwo myślący ekonomista nie powie wprost: „smartfon X podrożeje dokładnie o 47 zł i 35 groszy”.
Dlaczego w ogóle istnieje opłata reprograficzna?
Co mówią doświadczenia innych krajów UE?
Tu mamy jedyny, na ten moment, punkt odniesienia.
W krajach, gdzie opłata obejmuje smartfony, tablety i laptopy, stawki wynoszą najczęściej od 1% do ok. 5% ceny urządzenia, czasem kwotowo: kilka–kilkanaście euro za sztukę.
Co może wydarzyć się w Polsce?
Polska wersja zaktualizowanej opłaty reprograficznej, jeśli będzie zgodna z tym, co się spekuluje i mówi wprost na etapie konsultacji, prawdopodobnie przełoży się na wzrost cen o ok. 1 procent (dotyczy nowych urządzeń uwzględnianych w opłacie reprograficznej, więc np.: smartfonów, tabletów czy laptopów).
Jak wygląda 1% w praktyce?
Warto też mieć na uwadze, że – za rządową broszurą: „Wprowadzamy zrównoważony model finasowania dozwolonego użytku osobistego przez branżę technologiczną” – „opłata jest naliczana od ceny importowej/produkcyjnej, a nie detalicznej, która posiada dodatkowe marże”.
Może to oznaczać (choć niestety wcale nie musi), że finalny wpływ na cenę dla klienta będzie prawdopodobnie mniejszy, niż sugerowałby prosty przelicznik procentowy od kwoty na metce.
Jest też kwestia innych czynników windujących ceny urządzeń, na czele z wyraźnym wzrostem cen pamięci RAM. Jeśli połączymy jedną kropkę z drugą, możemy dostać obraz z większymi podwyżkami niż te, które nieśmiało prognozujemy.
Które urządzenia podrożeją od 2026 roku za sprawą opłaty reprograficznej?
Oficjalnej listy z kategoriami jeszcze nie ma, choć wszyscy i tak mniej więcej wiedzą, jak będzie wyglądała.
Zacznijmy od oczywistości. Jeśli jakieś urządzenie stanie się symbolem nowej opłaty, to będzie to smartfon – Twój nowy iPhone, Twoja nowa Motorola, Twój Samsung, Twoje Xiaomi. Smartfony to dziś nasza główna „kserokopiarka” życia: zdjęcia, nagrania, screeny, e-booki, audiobooki, pobrane playlisty, podcasty do odsłuchu offline.
Nie ma urządzenia, które bardziej pasowałoby do definicji „prywatnego nośnika kopii cyfrowych”. Stąd w przestrzeni internetowej bardzo często słyszy się i czyta o „podatku od smartfona” lub „opłacie za smartfon”.
Podobnie rzecz ma się z tabletami, które odgrywają analogiczne role, ale też z laptopami, czyli najpopularniejszymi urządzeniami do pracy biurowej i nie tylko. Komputery stacjonarne również można umieścić w tej grupie.
To samo dotyczy dysków SSD i HDD, pendrive’ów, kart pamięci – w zasadzie każdego nośnika, który może przechować choćby jedną piosenkę, jeden film, jednego e-booka.
Dzisiejsze telewizory z Android TV czy webOS, które w gruncie rzeczy są bardziej komputerem niż ekranem, siłą rzeczy również trafią do grona kandydatów. Wbudowana pamięć, aplikacje, nagrywanie programów, pobieranie treści – to wystarcza, by kategoria ta znalazła się na tej samej liście co laptop.
Konsole do gier – Xbox, PlayStation, Switch – też „dostaną po cennikach”. Ich funkcje kopiowania i przechowywania treści są równie oczywiste. Czytniki e-booków? Logiczne. W końcu cały sens ich istnienia polega na tym, że przenosimy na nie cyfrowe książki.
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli urządzenie ma pamięć i pozwala przechować kopię tekstu kultury, to w 2026 roku ma bardzo duże szanse, by znaleźć się na liście. I to niezależnie od tego, czy mówimy o sprzęcie za 400 zł, czy za 14 tysięcy.
Co doradzamy w związku z rychłym wejściem w życie opłaty reprograficznej?
Po pierwsze: nie panikuj.
Po drugie (choć może powinno być pierwsze): jeżeli i tak planujesz wymianę sprzętu w najbliższym czasie, to może warto to zrobić jeszcze w tym roku?
Tak jak ustaliliśmy, opłata reprograficzna raczej nie będzie rewolucją na miarę podniesienia VAT-u o 10 punktów procentowych. Bardziej drobnym przesunięciem cen. Ale skoro wiemy, że nadciąga delikatne drgnięcie, to czemu nie wykorzystać tego, że jeszcze przez chwilę gramy na starych zasadach?
Zwłaszcza że przed nami cały świąteczny festiwal promocji – także w x-komie – więc naprawdę trudno o lepszy moment, żeby upolować telefon, laptop czy inne urządzenie, które od miesięcy chodzi ci po głowie.
I jeszcze ważna uwaga na sam koniec: zaglądaj tutaj regularnie, jeśli temat opłaty reprograficznej Cię interesuje. Tekst będziemy aktualizować, kiedy tylko pojawią się oficjalne informacje o stawkach i ostatecznych kategoriach urządzeń.
