Świat gamingowych laptopów przypomina nieco ligę piłkarską – masz tam drużyny z pierwszej ligi, które kosztują krocie, ale dają Ci niemal gwarancję zwycięstwa, oraz te z niższych dywizji, które wciąż mogą cię zaskoczyć, choć nie zrujnują twojego budżetu. W portfolio HP znajdziemy właśnie takie dwa zespoły: flagową serię Omen oraz młodszego brata Victusa. Choć obie występują w tych samych rozgrywkach, różnią się niemal wszystkim, od designu, przez komponenty, po cenę.
Seria Omen to premium wśród gamingowych laptopów HP. Laptopy HP Omen oferują aluminiową obudowę, dyskretne podświetlenie i ciekawy wygląd. Znajdziesz w nich najlepsze podzespoły: procesory Intel Core i9 lub AMD Ryzen 9 oraz karty graficzne z wyższej półki (RTX 3070/3080 lub nowsze 4070/4080). Ekrany w Omenach imponują wysoką jasnością (ponad 300 nitów), świetnym pokryciem barw (100% sRGB) i częstotliwością odświeżania nawet 240 Hz. Bardziej zaawansowany system chłodzenia utrzymuje temperatury w ryzach, choć wentylatory potrafią być naprawdę głośne podczas intensywnego grania.
Victus natomiast to propozycja dla tych, którzy szukają rozsądnego kompromisu. Konstrukcja zawiera więcej plastiku, jest zwykle nieco grubsza i cięższa, choć wciąż z przyzwoitym wykonaniem. Pod maską znajdziesz średniopółkowe komponenty – Core i5/i7 lub Ryzen 5/7 w parze z RTX 3050/3060 lub nowszymi 4050/4060. Matryce oferują przyzwoitą jasność (250–300 nitów), odświeżanie najczęściej 144 Hz i pokrycie barw na poziomie 90–95% sRGB. Prostszy układ chłodzenia oznacza wyższe temperatury i częstszy thermal throttling, ale też nieco cichszą pracę. Ceny są zdecydowanie bardziej przystępne.
Jaki laptop HP do gier kupić? Na co zwrócić uwagę przy wyborze?
Jeśli mielibyśmy wskazać dwa podzespoły, które przesądzają o tym, czy dany laptop HP dorośnie do miana „gamingowego", to bez wahania wskażemy na procesor i kartę graficzną. To one w głównej mierze decydują, czy zaawansowane gry będzie działał płynnie z włączonym ray tracingiem, czy też zamieni się w pokaz slajdów przypominający prezentację PowerPoint.
W idealnych warunkach budżetowych najlepiej celować w procesory Intel Core i7/i9 lub AMD Ryzen 7/9, najlepiej z najnowszych generacji. Jeżeli natomiast budżet nas ogranicza, nawet modele i5 lub Ryzen 5 dadzą radę – choć w bardziej wymagających tytułach mogą już łapać zadyszkę, szczególnie przy streamowaniu czy wielozadaniowości.
Z kartami graficznymi sprawa jest prostsza – im mocniejsza, tym lepiej. Seria RTX 4000 od NVIDII to obecnie złoty standard, szczególnie modele od RTX 4060 wzwyż. Oferują nie tylko surową moc, ale też wsparcie dla technologii DLSS i ray tracingą. Dla oszczędniejszych mogą wystarczyć układy RTX 3060/3070, które wciąż radzą sobie z większością tytułów na wysokich ustawieniach.
Współczesne gry puchną z roku na rok jak drożdżowe ciasto – Red Dead Redemption 2 czy Call of Duty to potwory pochłaniające ponad 150 GB. Dlatego absolutnym minimum jest dysk SSD o pojemności 512 GB, choć tak naprawdę 1 TB to rozsądne minimum.
Pamięć RAM to kolejny fundamentalny element. W 2025 roku 16 GB to już właściwie standard, a 32 GB to rozsądny wybór z myślą o przyszłości. Nowe gry potrafią być bardzo pamięciożerne, szczególnie gdy lubisz mieć otwartych kilka aplikacji w tle.
Chłodzenie? Ten aspekt jest najbardziej niedoceniany przez kupujących, a później staje się głównym powodem narzekań. Laptop to jak sardynka w puszce – mnóstwo gorących podzespołów upchniętych w niewielkiej przestrzeni. Bez odpowiedniego chłodzenia nawet najbardziej wydajny sprzęt zacznie się dławić termicznie, co w praktyce oznacza odczuwalny spadek wydajności.
Przed zakupem warto poczytać recenzje konkretnego modelu pod kątem temperatur i kultury pracy. Niektóre laptopy zamieniają się w turbinę samolotu odrzutowego przy większym obciążeniu – zastanów się, czy jesteś w stanie to znieść podczas nocnych sesji gamingowych.
Kupić laptopa HP do gier z preinstalowanym Windowsem czy oszczędzić kilka stówek i zaopatrzyć się w nagą maszynę, którą sami przyodziejemy w system operacyjny? Oto jest pytanie.
Z jednej strony mamy wygodę i natychmiastową gotowość do działania. Laptop gamingowy HP z preinstalowanym Windowsem 11 można wyjąć z pudełka, naładować i już po kilkunastu minutach konfiguracji rozpocząć cyfrowe łowy w ulubionym Valorancie czy Counter Strike’u. System jest zoptymalizowany pod konkretny model, sterowniki dopieszczone przez producenta, a w pakiecie często dostajemy kilkumiesięczną subskrypcję Microsoft 365 czy innego oprogramowania, które normalnie kosztowałoby nas dodatkowe złotówki.
Z drugiej strony – ta wygoda kosztuje. Za laptopa HP Omen lub Victus bez systemu zapłacimy nawet o 500-700 złotych mniej. To niemała kwota, którą można przeznaczyć na porządne słuchawki czy gamingową mysz. Poza tym, wielu graczy i tak preferuje świeżą instalację Windowsa, bez fabrycznego bloatware’u, czyli preinstalowanych aplikacji, których nikt nie używa, a które zajmują miejsce i potrafią spowalniać maszynę.
Jeśli masz już gdzieś legalną kopię Windowsa, którą możesz przenieść na nowy sprzęt, albo czujesz się na siłach, by zainstalować jakąś dystrybucję Linuksa (choć z tym dla gracza bywa różnie – część gier nadal nie działa idealnie na pingwinie), to wersja bez systemu może być sensownym wyborem. Pamiętaj jednak, że samodzielna instalacja wymaga minimalnej wiedzy technicznej i kilku godzin wolnego czasu.
Co więc ostatecznie wybrać? Jeśli cenisz swój czas, nie chcesz bawić się w instalacje i aktywacje, a zależy Ci na pełnej gwarancji i wsparciu – wersja z systemem będzie bezpieczniejszym wyborem. Z kolei gdy liczysz każdą złotówkę, masz już legalną kopię Windowsa lub po prostu lubisz mieć pełną kontrolę nad swoim sprzętem od pierwszego uruchomienia – wersja bez systemu może ci zaoszczędzić trochę gotówki.
Sprawdź ofertę laptopów HP do gier w sklepie x-kom