Gry przygodowe to prawdziwe dinozaury gamingowego świata. Pamiętasz te czasy, gdy wpisywało się komendy tekstowe, żeby ruszyć postacią? My też nie. Tak czy inaczej w niniejszej kategorii z jednej strony mamy klasyki pokroju „Monkey Island” czy „Myst”, które swego czasu zawojowały świat, a z drugiej współczesne perełki, które dowodzą, że przygoda nigdy się nie starzeje – zmienia tylko opakowanie.
Jeśli wciąż masz w sercu miejsce dla „Grim Fandango” czy „The Longest Journey”, pewnie wiesz, o czym mówię. Te gry były jak dobra książka – wciągały fabułą, zmuszały do myślenia i zostawiały z uczuciem pustki, gdy już dobrnęliśmy do napisów końcowych. A dziś? Dziś też mamy takie perełki, tylko obudowane znacznie bardziej zaawansowaną technologią.
Weźmy takie „Hogwarts Legacy” – wciąż świeży tytuł, który pozwala nam wcielić się w ucznia Hogwartu na długo przed tym, jak Harry Potter dostał pierwszy list ze szkoły magii. Możemy eksplorować zamek, warzyć eliksiry, uczyć się zaklęć i odkrywać tajemnice magicznego świata. I choć gra ma elementy RPG czy akcji, w sercu pozostaje przygodówką, której głównym celem jest zanurzenie gracza w fascynującym świecie. Można powiedzieć, że to taki spełniony sen każdego fana Harry’ego Pottera, który zawsze chciał dostać sowę z listem.
Inne współczesne hity gatunku? „Life is Strange”, które zamieniło tradycyjne łamigłówki na decyzje moralne i mechanikę cofania czasu. „Firewatch” – kameralna przygoda w parku narodowym, gdzie głównym towarzyszem jest głos po drugiej stronie krótkofalówki. Albo „Disco Elysium” – prawdziwa rewolucja w przygodówkach, gdzie rozwiązujemy zagadki kryminalne, walcząc jednocześnie z własnymi demonami.
A może wolicie bardziej tradycyjne podejście? „Syberia: The World Before” czy „Return to Monkey Island” pokazują, że klasyczne przygodówki wciąż mają się świetnie. Tę drugą stworzył zresztą Ron Gilbert, ojciec oryginału z 1990 roku, co tylko potwierdza, że niektóre historie warto kontynuować nawet po dekadach.Po czym poznać dobrą grę przygodową na PC?
Dobra przygodówka to nie tylko ładna grafika czy wciągająca fabuła. To coś więcej – to spójny ekosystem, który wciąga gracza tak, że zapomina o bożym świecie. Po czym więc poznać, że mamy do czynienia z solidnym tytułem, a nie kolejnym produktem taśmowym?
Przede wszystkim – historia. To absolutny fundament gatunku. Jeśli po godzinie grania wciąż nie masz pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, albo co gorsza – nie obchodzi cię to, to coś jest ewidentnie nie tak. Dobra przygodówka powinna mieć fabułę, która przykuwa uwagę od pierwszych minut, a potem stopniowo rozwija się, odsłaniając kolejne warstwy i zaskakując gracza.
Kolejny filar to wiarygodni bohaterowie. Nie muszą być sympatyczni – mogą być źli, irytujący czy wręcz antypatyczni, ale muszą być przekonujący i mieć swoje motywacje. Płaska postać to jak rozświetlony gamingowy komputer bez odpowiednich komponentów w środku – niby wygląda dobrze, ale daleko na nim nie zajedziesz.
Rzecz następna – szczegółowość (m.in. świata przedstawionego). Dobre przygodówki tworzą miejsca, które chce się eksplorować, gdzie każdy zakamarek może kryć ciekawostkę, odniesienie czy ukrytą historię. Weź „Red Dead Redemption 2” – technicznie to gra akcji, ale ma więcej elementów przygodowych niż niejeden przedstawiciel gatunku. Świat jest tam tak bogaty w detale, że można spędzić dziesiątki godzin, po prostu włócząc się i odkrywając nowe rzeczy.
Zagadki i wyzwania powinny być wymagające, ale nie frustrujące. Nic tak nie zabija przyjemności z gry, jak łamigłówka, której rozwiązanie wymaga kombinacji tak absurdalnej, że nawet twórcy musieliby zajrzeć do poradnika. Legendarne „użyj gumowej kaczki z inwentarza na kanarku, aby dostać klucz” to stary dowcip z przygodówek point-and-click, ale niestety czasem wciąż aktualny.
Na koniec zostawiliśmy… tempo. Dobra przygodówka wie, kiedy przyspieszyć, a kiedy pozwolić graczowi na oddech. Przemierzanie świata nie może być nużące, ale jednocześnie nie możemy czuć się poganiania przez grę. To delikatna równowaga, którą trudno osiągnąć, ale najlepsze tytuły potrafią to zrobić perfekcyjnie.Przygoda wiele ma imion, a gry przygodowe – wiele założeń gatunkowych
Gdyby ktoś powiedział na głos „gra przygodowa” w latach 90., każdy wiedziałby, że chodzi o tytuł, gdzie klikamy na przedmioty, zbieramy je do inwentarza i kombinujemy, jak użyć szpilki do włosów, żeby otworzyć zamek w drzwiach. Dziś? Cóż, to skomplikowane.
Gry przygodowe rozgałęziły się na tyle podgatunków, że czasem trudno nadążyć. Mamy point-and-click, czyli wspomniane klasyki, gdzie główną mechaniką jest klikanie myszką i rozwiązywanie zagadek. Ale mamy też przygodówki akcji, gdzie pomiędzy eksplorację i dialogi wpleciono elementy walki czy skradania.
Interaktywne opowieści to kolejny odłam – tutaj nacisk położony jest na wybory moralne i kształtowanie fabuły przez gracza. Tytuły Telltale Games, jak „The Walking Dead” czy „The Wolf Among Us”, oraz gry Quantic Dream, jak „Detroit: Become Human”, to sztandarowe przykłady. Rozgrywka sprowadza się tu głównie do podejmowania decyzji i obserwowania ich konsekwencji, a czasem do szybkiego wciskania odpowiednich przycisków w scenach QTE.
Visual novel, choć najpopularniejsze w Japonii, zdobywają coraz więcej fanów na Zachodzie. To bardziej interaktywne książki niż tradycyjne gry – czytamy dialogi, czasem podejmujemy decyzje, ale główny nacisk położony jest na historię, nie na mechanikę.
Gry survivalowe z elementami przygodowymi, jak „Subnautica” czy „The Forest”, łączą eksplorację i fabułę z koniecznością przetrwania w nieprzyjaznym środowisku. Tutaj zbieramy zasoby, budujemy schronienia, a przy okazji odkrywamy tajemnice świata.
Wreszcie mamy tzw. „symulatory chodzenia”– nieco pogardliwe określenie gier, gdzie głównie chodzimy i odkrywamy historię. „What Remains of Edith Finch”, „Gone Home” czy wspomniane wcześniej „Firewatch” to przykłady pokazujące, że nawet najprostsza mechanika może służyć do opowiedzenia poruszających historii.
Wiele współczesnych gier przygodowych miesza różne podgatunki. „Life is Strange” ma elementy point-and-click, interaktywnej opowieści i walking simulatora. „Hogwarts Legacy” łączy przygodę z RPG i elementami akcji. „Disco Elysium” zaś to hybryda przygodówki i gry RPG, która pokazuje, że sztywne ramy gatunkowe są po to, by je łamać.
Ta różnorodność to dobra wiadomość dla graczy. Niezależnie od tego, czy wolisz kombinować z przedmiotami, podejmować trudne decyzje moralne, czy po prostu zanurzyć się w fascynującym świecie, znajdziesz przygodówkę idealnie skrojoną pod swoje preferencje. Bo ostatecznie nie chodzi o to, jak nazwiemy dany tytuł, ale o przygodę, którą oferuje.
Sprawdź wszystkie gry przygodowe na PC dostępne w ofercie x-komu