W świecie, w którym wszystko błyszczy nowością, a USB-C próbuje udawać jedynego słusznego władcę ładowarek, kabel micro USB wciąż trzyma się mocniej, niż mogłoby się wydawać. Jeśli masz wrażenie, że ten standard odchodzi powoli na zasłużoną emeryturę – zerknij do szuflady z elektroniką. Zdziwisz się, ile urządzeń nadal liczy na tego „dinozaura” technologii.
Dzisiaj kabel micro USB wciąż często się przydaje. Do starszych powerbanków, do czytników e-booków, których nie ma sensu wymieniać na nowsze modele, do starszych kamer i wielu innych urządzeń.
I jasne, nowoczesne smartfony już dawno przesiadły się na USB-C, ale mnóstwo sprzętów, zabawek elektronicznych, słuchawek Bluetooth, lampek LED czy nawet kontrolerów do gier działa wciąż „po staremu”.
Dopóki gdzieś na dnie szuflady mruga lampka ładowania przez micro USB, ten przewód będzie miał swoje miejsce. I póki świat nie zdecyduje się na ostateczny „odwrót od przeszłości”, warto mieć pod ręką jeden dobry kabel – choćby po to, by znów nie szukać winy w sprzęcie, gdy tak naprawdę wystarczyło wygrzebać stary przewód z dna plecaka.
Możesz wejść do dowolnego sklepu, rzucić okiem na stojak z kablami i pomyśleć: „kabel jak kabel, po co przepłacać?”. To jednak najprostsza droga do domowej kolekcji przewodów, które psują się szybciej niż Twoje postanowienia noworoczne, albo które kończą swoją karierę zanim jeszcze porządnie się rozgrzeją. Dziś kabel micro USB to nie tylko „tańsza wersja kabla USB-C”, ale akcesorium, które – jeśli wybierzesz mądrze – może przeżyć niejedną ładowarkę.
Na początek zwróćmy uwagę na trwałość. Tu naprawdę liczy się, z czego zrobiono przewód i jak wykończono końcówki. Tanie kable lubią pękać, przecierać się przy wtyczce albo rozkładać na czynniki pierwsze przy pierwszym szarpnięciu przez psa lub dziecko. Jeśli nie chcesz wymieniać kabla co miesiąc, wybieraj modele z podwójnym oplotem, wzmacnianymi końcówkami albo wzmocnioną izolacją.
Kolejna rzecz to długość. Tu naprawdę nie ma jednego słusznego wyboru. Krótki kabel świetnie sprawdzi się do powerbanka czy ładowania z laptopa, ale już przy ładowaniu przy łóżku, kiedy próbujesz jeszcze sięgnąć po telefon na parapet, nagle zaczynasz tańczyć wokół gniazdka jak przy ognisku. Dla jednych idealny będzie kabel 30-centymetrowy, dla innych dwa metry – wybierz tak, żeby nie musieć codziennie zmieniać aranżacji pokoju.
Nie zapomnij o parametrach ładowania. Nawet micro USB potrafi więcej, niż wielu sądzi. Niektóre modele obsługują szybkie ładowanie i transmisję danych, co docenisz, gdy chcesz nie tylko podładować powerbanka, ale też szybko wrzucić nowe pliki na czytnik albo przerzucić zdjęcia z aparatu. Oczywiście – jeśli widzisz opis „fast charge” czy obsługę 2A lub 2.4A – to lepsza opcja niż kabel, który ładuje smartfon dłużej niż pralka robi pranie.
Niby wszyscy mówią o USB-C, ale wystarczy jedna awaria „nowoczesnego” sprzętu albo szybki przegląd szuflady i… micro USB znowu ratuje sytuację. Ten niepozorny przewód, który na pierwszy rzut oka przegrywa walkę z trendami, w rzeczywistości bywa ostatnią deską ratunku, kiedy rzeczywistość robi Ci psikusa.
Zacznijmy od kompatybilności – masz stary, ale sprawny powerbank? Większość klasycznych modeli naładuje się tylko przez micro USB. Ładujesz nawigację do samochodu, lampki rowerowe, głośniki Bluetooth czy dziecięcy tablet z wesołym, popękanym ekranem? Prawie zawsze zobaczysz tam właśnie „mikro”. Kto przeżył rodzinny wyjazd z dwoma różnymi kablami do wszystkich gadżetów, ten wie, że micro USB to nie tylko „zapas”, ale regularny uczestnik akcji ratunkowej.
A w sytuacjach awaryjnych? Kiedy Twój supernowoczesny sprzęt pada szybciej, niż się spodziewasz, i trzeba „przeprosić się” z powerbankiem z czasów, gdy jeszcze Facebook był tylko dla studentów? Właśnie wtedy stary kabel micro USB, znaleziony na dnie plecaka, potrafi uratować dzień i nerwy.
Sprawdź ofertę przewodów micro USB w sklepie x-kom