Roboty AI to maszyny, które od tradycyjnego pojęcia „robota” odróżnia przede wszystkim to, że są czymś więcej niż bezrefleksyjnymi wykonawcami poleceń i komend. Za sprawą sztucznej inteligencji potrafią patrzeć, słuchać, analizować i reagować na otoczenie tak, jak gdyby miały w sobie odrobinę własnej inicjatywy. Dla Ciebie, jako użytkownika, oznacza to głównie jedno: nie musisz mówić dokładnie, co robot ma zrobić, krok po kroku. On rozumie sytuację i sam dobiera sposób działania.
To już zupełnie inny poziom robotyki. Zwykły robot porusza się według listy komend, a jeśli coś się zmieni, wyjdzie poza schemat — gubi się. Robot AI patrzy na świat przez kamery i czujniki, rozpoznaje obiekty, przewiduje, czy dany krok jest bezpieczny, słucha poleceń w języku naturalnym i potrafi odpowiedzieć albo zareagować. To właśnie dlatego humanoidalne roboty AI potrafią nawiązać kontakt wzrokowy czy zrozumieć pytanie, a roboty czworonożne utrzymują równowagę na schodach, poprawiają krok po poślizgu i potrafią ocenić przeszkodę przed sobą.
Sztuczna inteligencja daje robotom coś, czego nie miały wcześniej: zdolność uczenia się. Z rozmów, z obserwacji, z powtarzających się sytuacji. Robot potrafi zapamiętać twarz domownika, rozpoznać ton głosu, odnaleźć drogę w miejscu, którego nikt mu wcześniej nie opisał. A jeśli w otoczeniu pojawi się coś nowego, nie zatrzyma się bezradnie, tylko spróbuje dostosować zachowanie do okoliczności.
Dlatego właśnie mówimy o robotach AI: nie o mechanicznych urządzeniach, ale o maszynach, które potrafią interpretować świat zamiast ślepo go odtwarzać. To sprawia, że odnajdują się wszędzie tam, gdzie trzeba współpracować z ludźmi lub radzić sobie w warunkach, których nie da się wcześniej dokładnie przewidzieć: w szkołach, w przestrzeniach publicznych, w przemyśle, podczas inspekcji terenu. A czasem nawet w domach, gdzie pełnią rolę małych, inteligentnych towarzyszy.
„Robot-pies”, bo tak często nazywa się czworonożne roboty, powstał z założenia, że świat nie jest gładką halą produkcyjną, tylko miejscem pełnym schodów, gruzu, progów, żwiru, śliskich powierzchni i wąskich przejść. Cztery nogi nie więc kwestią estetyki. To czysta pragmatyka.
Taka konstrukcja daje bowiem: stabilność na nierównym terenie, pewność wchodzenia po schodach, możliwość pokonywania przeszkód pionowych, swobodę poruszania się tam, gdzie koła nie mają szans.
W robotach czworonożnych nacisk kładzie się na biomechanikę ruchu, czujniki balansu, chwyt podłoża i niezależne sterowanie każdą nogą. Całość przypomina zachowanie zwierzęcia nie dlatego, że projektanci chcieli stworzyć „robopsiaka”, ale dlatego, że taki układ jest najbardziej efektywny w trudnym terenie.
W zastosowaniach też nie ma miejsca na fantazje: roboty kroczące są używane do inspekcji technicznych, monitoringu, analizy otoczenia, badań terenowych i edukacji technicznej. Ich zadaniem jest dojść tam, gdzie człowiek, dla własnego bezpieczeństwa albo ze względu na ograniczenia, wchodzić nie powinien, i przynieść z powrotem obraz, dane, pomiary.
Humanoidy natomiast podążają zupełnie inną ścieżką. Ich konstrukcja ma od początku przypominać człowieka: sylwetką, sposobem poruszania się, gestami, a nawet mimiką. Po co? Żeby interakcja była intuicyjna. Z robotem humanoidalnym wchodzisz w dialog, nie w tryb „komenda–wykonanie”.
W ich konstrukcji kluczowa jest koordynacja całego ciała, ruch ramion, złożona kinematyka nóg, utrzymanie równowagi w pozycji wyprostowanej. Humanoidy są fizycznie znacznie trudniejsze do zbudowania i znacznie bardziej wrażliwe na podłoże – dlatego nie spotyka się ich na budowach, w tunelach czy na gruzowiskach.
Za to świetnie sprawdzają się tam, gdzie zadaniem robota jest kontakt z człowiekiem: obsługa w recepcji i hotelach, animacja eventów, edukacja dzieci, prowadzenie prezentacji, proste wsparcie informacyjne, tutoring językowy, asystowanie w przestrzeniach publicznych.
Nie potrzebują czterech nóg, bo ich teren to wnętrza: biura, sale lekcyjne, galerie handlowe. Tam stabilna podłoga sprzyja konstrukcji dwunożnej, a kluczową rolę gra rozpoznawanie twarzy, interpretacja głosu i odczytywanie emocji.
Roboty AI znalazły stałe miejsce w firmach, instytucjach i przestrzeniach publicznych, często w rolach, które wymagają nie tylko ruchu, ale też analizy obrazu, rozpoznawania głosu i reagowania na niespodziewane sytuacje.
Najbardziej znanym przykładem jest chyba Boston Dynamics Spot, robot czworonożny, który stał się standardem w inspekcjach przemysłowych. Spot chodzi dziś po norweskich platformach wiertniczych, patroluje rafinerie we Francji i monitoruje hale produkcyjne Hyundaia w Korei. W Stanach jest wykorzystywany przez jednostki straży pożarnej do wchodzenia w strefy zadymione lub zagrożone zawaleniem. To wdrożenia oficjalnie potwierdzone i stale rozwijane.
W branży energetycznej roboty kroczące stały się narzędziem pracy tak naturalnym, jak drony kilka lat temu. EDF używa ich do obchodu elektrowni, rejestrowania stanu maszyn i wykrywania anomalii termicznych. Podobnie robi Shell i BP, gdzie robot pies regularnie przechodzi po tych samych trasach, porównując dane z poprzednich inspekcji i sygnalizując odchylenia.
W przestrzeniach publicznych humanoidalne roboty AI znalazły swoje miejsce przede wszystkim w obsłudze klienta. Robot Pepper firmy SoftBank przez kilka lat pracował w sklepach i bankach w Japonii, Francji i Wielkiej Brytanii, witając klientów i obsługując proste zapytania. Podobną funkcję pełniły humanoidalne roboty w muzeach w Tokio i Osace, w recepcjach hoteli w Dubaju oraz w punktach informacyjnych linii lotniczych ANA.
Mocnym przykładem kontaktu człowiek–robot jest wdrożenie humanoida NAO w pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu. Ten robot – mały, zwinny, nastawiony na dialog – został oficjalnie wprowadzony do terapii w wielu krajach, m.in. w USA, Hiszpanii i ZEA. Badania potwierdziły, że dzieci często reagują na niego spokojniej niż na dorosłego terapeutę, dzięki czemu robot pomaga w ćwiczeniach społecznych i komunikacyjnych.
Roboty AI trafiły także do szpitali i klinik. W czasie pandemii we Włoszech i Chinach wykorzystywano roboty mobilne do dostarczania leków i żywności pacjentom, redukując ryzyko kontaktu. W kilku europejskich szpitalach humanoidalny Pepper pełni funkcję asystenta, który tłumaczy procedury i pomaga pacjentom odnaleźć odpowiedni oddział.
W laboratoriach uczelni technicznych – MIT, ETH Zürich, Carnegie Mellon czy Politechniki w Tokio – roboty AI stanowią podstawę badań nad równowagą, autonomią i percepcją. To na nich trenuje się algorytmy reagowania na poślizg, planowania ruchu, odczytywania emocji czy pracy w nieprzewidywalnym otoczeniu.
Poznaj bogatą ofertę robotów AI w x-komie