Kierownice PXN to temat, który przewija się na forach i grupach simracingowych głównie wtedy, gdy ktoś pyta: „czy jest coś sensownego do grania w wyścigi, co nie kosztuje pół pensji?”. No i tu właśnie PXN wjeżdża na tor – nie udając sprzętu dla zawodowców, ale oferując coś więcej niż plastikowe „kierowniczki” z marketu.
Marka jest znana przede wszystkim z modeli takich jak PXN V3II, V9 czy V10, które – choć różnią się funkcjami i ceną – celują głównie w osoby stawiające pierwsze kroki w symulatorach lub szukające niedrogiej opcji „na wypróbowanie, czy mi się spodoba, czy jednak wolę pada”.
Czego się spodziewać? Przede wszystkim: relatywnie niskiej ceny i szerokiej kompatybilności. Kierownice PXN można podłączyć do PC, wielu konsol (PlayStation 3, 4, niektóre nawet do Switcha czy Xboksa) – to wygodne, jeśli masz w domu kilka platform i nie chcesz inwestować osobno w sprzęt pod każdą z nich.
Większość modeli (np. popularny PXN V9) oferuje podstawowe wibracje (a nie pełny force feedback, czyli brak „realnego oporu” na kierownicy – co trzeba uczciwie podkreślić). To jednak wciąż krok naprzód względem najtańszych marketowych zestawów, gdzie czujesz co najwyżej... plastik pod palcami.
Kto będzie zadowolony? Jeśli szukasz swojego pierwszego zestawu do grania w Forzę, Gran Turismo, F1 czy nawet Mario Kart, ale nie chcesz wydawać od razu kwoty powyżej tysiąca złotych – PXN to rozwiązanie rozsądne. Te kierownice pozwalają poczuć namiastkę jazdy „po torze”, sprawdzić, czy simracing to coś dla Ciebie i… nie obawiać się, że kupisz drogi sprzęt, który będzie się kurzył po tygodniu. Są też dobrym wyborem dla dzieciaków i młodszych graczy: łatwe w montażu, lekkie, nie wymagają dedykowanego stanowiska.
Co jeszcze oferują? W zależności od modelu dostajesz prosty zestaw pedałów, czasem nawet shifter do zmiany biegów (V9 i wyższe), przyzwoitą liczbę przycisków na kierownicy i możliwość kalibracji pod różne gry. Nie licz na metalowe wykończenia i pancerne akcesoria – to wciąż sprzęt budżetowy, który nie udaje sprzętu „pro”, ale do zabawy w domu naprawdę wystarczy.
Przede wszystkim zwróć uwagę na napęd i wibracje. Większość modeli PXN (szczególnie te popularne, jak V3II czy V9) oferuje wibracje lub „force feedback light” – czyli efekt zbliżony raczej do pada niż do poważnej kierownicy z prawdziwym oporem. To nie jest minus, jeśli wiesz, czego się spodziewać – na początek daje frajdę i iluzję „kontaktu z torem”, ale jeśli liczysz na uczucie szarpania przy poślizgu czy walkę z kierownicą w ciasnych łukach, czeka Cię lekka zadyszka.
Druga rzecz to, rzecz jasna, kompatybilność. Większość PXN-ów działa na PC, PlayStation 3, PlayStation 4, niektóre także na Xboksie czy Nintendo Switch. Ale – i tu ważny szczegół – sprawdzaj dokładnie model, bo nie wszystkie wspierają każdą konsolę lub najnowsze wersje gier. Część użytkowników narzeka na „gimnastykę” z konfiguracją na PS4 (np. konieczność podłączenia pada do konsoli razem z kierownicą). PC to zwykle bezproblemowy wybór, a jeśli zależy Ci na szerokim zastosowaniu, warto poczytać fora lub recenzje pod konkretną grę.
Ergonomia? PXN to sprzęt raczej lekki, kompaktowy, łatwy do zamocowania na zwykłym biurku czy nawet stole w salonie. Trzeba jednak liczyć się z przewagą plastiku nad metalem (również w pedałach), brakiem ciężaru i „masywności” – co ma plusy (łatwo przenieść, prosto schować do szafy), ale też minusy (przy bardziej dynamicznej jeździe czasem przesuwa się po powierzchni, pedały mogą „uciekać” spod nogi, szczególnie na śliskiej podłodze). Uchwyty są dość uniwersalne, ale jeśli planujesz poważniejsze, dłuższe sesje – przygotuj się na okazjonalne poprawki poślizgu całego zestawu.
Na koniec – przyciski, shifter, pedały. W PXN zwykle dostajesz wszystko, czego potrzeba na start: kierownicę z podstawowymi przyciskami do sterowania, prosty shifter (w wyższych modelach) i dwa lub trzy pedały. Nie oczekuj finezji, regulacji siły hamulca czy precyzji ze świata simracingu pro – tu liczy się zabawa i szybki start, a nie wygrywanie Grand Prix.
Kierownice PXN to sprzęt stworzony z myślą o czystej zabawie, a nie domowym laboratorium dla przyszłych kierowców F1. Jeśli podchodzisz do simracingu na luzie i chcesz po prostu poczuć klimat wyścigów – niezależnie od tego, czy celujesz w Mario Kart, Forzę, czy Gran Turismo – PXN robi robotę. Przyciski działają, shifter jest, pedały pozwalają depnąć bez wstydu. Nie ma tu jednak mowy o tym, że sprzęt „walczy z Tobą” przy poślizgu – brakuje force feedbacku, więc każdą nierówność toru czy szczyt tarki czuć głównie… oczami na ekranie.
Co na plus? Prosta obsługa i szybki montaż – kilka minut i gotowe, nie musisz czytać forów, żeby ruszyć na swój pierwszy wirtualny tor. Lekkość i kompaktowość też swoje robią: łatwo schować cały zestaw, nie trzeba kombinować z ciężkimi stojakami ani reorganizować połowy pokoju. W rodzinie czy wśród znajomych PXN świetnie sprawdza się na imprezach, wieczorach gier czy jako prezent dla dziecka. To ten typ sprzętu, który wyciągasz, gdy ktoś mówi „dawaj, spróbujemy coś nowego!”.
Minusy? Oczywiście są kompromisy – pedały bywają lekkie i czasem uciekają po podłodze, plastikowa obudowa nie wytrzyma każdej „sportowej” złości, a brak force feedbacku sprawia, że po kilkunastu okrążeniach ambitniejszy gracz zaczyna czuć, że do pełni realizmu trochę brakuje. Shifter w podstawowych modelach bywa symboliczny, a długie, wymagające sesje mogą pokazać, że sprzęt projektowano raczej z myślą o casualu niż o nocnych treningach w e-lidze.
Zapoznaj się z ofertą kierownic PXN dostępnych w ofercie x-komu