Fenomen retro konsol Anbernic rozgrywa się na naszych oczach, choć mało kto zdaje sobie sprawę z jego skali. Ta chińska marka w ciągu zaledwie kilku lat stała się globalnym liderem w produkcji retro konsol przenośnych. To historia o tym, jak niewielkie urządzenia za kilkaset złotych mogą wywołać lawinę nostalgii wśród czterdziestolatków i zafascynować pokolenie Z, które teoretycznie powinno gardzić pikselową grafiką sprzed trzech dekad.
Anbernic nie wymyślił koła na nowo. Firma wzięła coś, co istniało od lat – emulatory starych konsol – i zapakowała to w fizyczną formę, która trafia prosto w serce graczy. Ich urządzenia, takie jak popularne modele RG351 czy RG353, to małe cuda inżynierii kosztujące ułamek ceny oficjalnych konsol.
Fora internetowe i grupy pękają w szwach od poradników, custom firmware’ów, modyfikacji i dyskusji o tym, która konsola najlepiej radzi sobie z emulacją PlayStation Portable albo jak zoptymalizować ustawienia, żeby Goldeneye 007 działało płynnie. YouTuberzy tworzą godzinne recenzje porównujące modele różniące się od siebie kilkoma dolarami w cenie i milimetrami w grubości.
Paradoksalnie sukces Anbernic i podobnych firm pokazuje, jak bardzo branża gier oddaliła się od swoich korzeni. W czasach, gdy przeciętna produkcja AAA kosztuje setki milionów dolarów, wymaga instalacji gigabajtów aktualizacji i bombarduje gracza mikrotransakcjami, te małe chińskie urządzenia oferują coś prostego i czystego – możliwość włączenia gry i grania. Bez logowania, bez subskrypcji, bez DLC. To doświadczenie, które dla wielu graczy stało się już tylko wspomnieniem, a które Anbernic przywraca do życia w formie tak kompaktowej, że można ją nosić na breloczku do kluczy.
Konsole retro Anbernic same w sobie są całkowicie legalne. To po prostu minikomputery z ekranem i przyciskami, zdolne do uruchamiania oprogramowania do emulacji. Sprzedaż i posiadanie takiego sprzętu nie łamie żadnych przepisów.
Kwestia prawna komplikuje się jednak w momencie, gdy zaczynamy mówić o grach. Emulatory – czyli programy naśladujące działanie starych konsol – są legalne. Potwierdziły to liczne wyroki sądowe, między innymi w głośnej sprawie Sony vs. Connectix z 2000 roku. Problem pojawia się z ROM-ami, czyli plikami zawierającymi dane gier.
Teoretycznie możesz legalnie grać na Anbernic, jeśli posiadasz oryginalne kartridże lub płyty z grami i samodzielnie z nich zgrasz ROM-y na własny użytek. W praktyce proces ten jest skomplikowany technicznie i wymaga specjalistycznego sprzętu. Większość użytkowników pobiera ROM-y z internetu, co jest już ewidentnym naruszeniem praw autorskich, nawet jeśli posiadasz oryginalną kopię gry.
Warto też pamiętać, że sytuacja prawna różni się w zależności od kraju. W Polsce przepisy o dozwolonym użytku osobistym są dość liberalne, ale nie oznacza to carte blanche na pobieranie gier z sieci. Dodatkowo niektóre klasyczne gry są już w domenie publicznej lub zostały uwolnione przez twórców, co czyni ich emulację w pełni legalną.
Paradoksalnie, wielkie firmy jak Nintendo czy Sony rzadko podejmują kroki prawne przeciwko użytkownikom końcowym. Koncentrują się raczej na zamykaniu stron dystrybuujących ROM-y i walce z producentami urządzeń, które sprzedawane są z preinstalowanymi grami. Dla przeciętnego użytkownika ryzyko prawne jest więc minimalne, choć technicznie rzecz biorąc, pobieranie ROM-ów z internetu pozostaje nielegalne.
Zasięg emulacji retro konsol Anbernic rozciąga się od najprostszych 8-bitowych konsol po zaawansowane systemy z początku XXI wieku.
Podstawowe platformy, które obsługuje większość modeli Anbernic, to klasyczne konsole 8 i 16-bitowe. NES i SNES działają perfekcyjnie na każdym urządzeniu firmy, podobnie jak Sega Master System i Mega Drive (Genesis). Game Boy, Game Boy Color i Game Boy Advance również nie stanowią żadnego wyzwania – gry z tych platform działają płynnie nawet na najtańszych modelach jak RG35XX czy RG280V.
Przechodząc do bardziej wymagających systemów, większość nowszych modeli Anbernic radzi sobie świetnie z pierwszym PlayStation. Modele z mocniejszymi procesorami, jak RG353 czy RG505, potrafią uruchomić praktycznie całą bibliotekę PSX bez większych problemów. Nintendo 64 to już większe wyzwanie – prostsze gry jak Mario 64 działają dobrze, ale bardziej wymagające tytuły mogą mieć problemy z płynnością. Dreamcast podobnie – niektóre gry działają zaskakująco dobrze, inne ledwo zipią.
Handheldy są naturalnym środowiskiem dla konsol Anbernic. Neo Geo Pocket, WonderSwan i Atari Lynx działają bez zarzutu. PlayStation Portable to ciekawa historia – mocniejsze modele jak RG556 czy RG405M radzą sobie z większością gier PSP, choć czasem wymagają obniżenia rozdzielczości lub wyłączenia niektórych efektów graficznych. Nintendo DS też jest możliwy do emulacji, choć brak drugiego ekranu wymaga kreatywnego podejścia do sterowania.
Jeśli chodzi o automaty arcade, MAME i Neo Geo to prawdziwa kopalnia złota. Tysiące klasycznych gier z salonów gier działają perfekcyjnie, od Street Fightera II po Metal Slug. CPS1, CPS2 i CPS3 od Capcom również nie stanowią problemu.
Komputery domowe z lat 80. i 90. też są w zasięgu. Commodore 64, Amiga, ZX Spectrum, Atari ST – wszystkie te platformy mają działające emulatory. MS-DOS również działa, co oznacza dostęp do klasycznych gier PC z epoki przed Windowsem. ScummVM pozwala uruchomić klasyczne przygodówki point-and-click od LucasArts czy Sierra.
Najnowsze modele Anbernic, szczególnie te z procesorami opartymi na architekturze ARM Cortex-A55 lub nowszych, potrafią emulować nawet niektóre gry z PlayStation 2, GameCube i Wii, choć tutaj mówimy już o granicy możliwości.
Warto pamiętać, że różne modele Anbernic mają różne możliwości. Budżetowe urządzenia jak RG35XX świetnie sprawdzą się do gier 8 i 16-bitowych oraz Game Boya. Modele ze średniej półki jak RG353 dodają do tego płynną emulację PSX i częściową N64. Topowe modele jak RG505 czy RG556 sięgają już po PSP, Dreamcast, a nawet eksperymentują z PS2.
Zapoznaj się z ofertą retro konsol Anbernic w x-komie