Odpowiedz na kilka pytań
OLED to słowo, które coraz częściej pojawia się w rozmowach o nowych telewizorach – i nie bez powodu. Jeśli masz już dość kompromisów w jakości obrazu albo szukasz sprzętu, który rzeczywiście robi „wow” po włączeniu filmu czy gry, telewizor OLED to jeden z niewielu wyborów, gdzie różnicę widać gołym okiem.
Co wyróżnia OLED-y na tle klasycznych LED-ów czy nawet modnych ostatnio QLED-ów? Przede wszystkim perfekcyjna czerń. Każdy piksel w matrycy OLED świeci niezależnie, więc gdy ma być ciemno, po prostu… gaśnie. Dzięki temu kontrast jest właściwie nieograniczony, kolory są głębsze, a nocne sceny w filmach wyglądają tak, jak chciał reżyser – bez szarawych poświat i rozjaśnionych krawędzi.
Kolejna sprawa to kolory i kąty widzenia. OLED-y nie boją się przesady – barwy są nasycone, naturalne, a obraz wygląda świetnie niezależnie od tego, czy siedzisz na wprost, czy oglądasz serial z boku kanapy. Do tego czas reakcji matrycy jest minimalny, więc filmy akcji, transmisje sportowe i gry wyglądają płynnie, bez smużenia czy efektu „rozmazanej piłki”.
Co jeszcze? Smukłość. Telewizory OLED potrafią być naprawdę cienkie – wyglądają nowocześnie i nie zajmują połowy salonu. Dzięki temu świetnie wpasowują się w designerskie wnętrza albo po prostu nie straszą kształtem starego kineskopu.
Dlaczego warto? Jeśli zależy Ci na jakości obrazu – OLED to najwyższa półka. Sprawdza się zarówno do kina domowego, jak i do grania na konsoli czy oglądania seriali przy zgaszonym świetle. Jasne, taki telewizor swoje kosztuje, ale tutaj widać, za co płacisz. Jeśli raz zobaczysz prawdziwą czerń i jakość obrazu z OLED-a, trudno wrócić do zwykłego LCD.
Wybór telewizora OLED to nie tylko kwestia „który wygląda najładniej w sklepie”. To inwestycja na lata, więc warto chwilę się zastanowić, żeby nie skończyć z ekranem, który robi wrażenie tylko na papierze. O czym pamiętać, żeby nie żałować po pierwszym wieczorze filmowym?
Przekątna ekranu – na początku brzmi jak banał, ale diabeł tkwi w szczegółach. OLED-y zaczynają się najczęściej od 48 lub 55 cali, a kończą nawet na 83. Zasada jest prosta: im większy salon i dalsza odległość od kanapy, tym większy ekran warto wybrać. Ale nie daj się zwariować – nie zawsze „więcej znaczy lepiej”, bo za duży telewizor w małym pokoju zamiast kina domowego daje efekt… kina z pierwszego rzędu.
Jasność i powłoka antyodblaskowa – OLED-y słyną z głębokiej czerni, ale mogą być ciut mniej jasne niż topowe LED-y. Jeśli Twój salon jest mocno nasłoneczniony, zwróć uwagę na modele z wyższą jasnością szczytową i dobrą powłoką antyrefleksyjną. Pozwoli to oglądać mecze i filmy nawet w słoneczne popołudnie, bez walki z odbiciami światła.
Porty i złącza – dziś to nie tylko HDMI. Dla graczy liczy się HDMI 2.1, które zapewnia płynność obrazu nawet przy 120 Hz. Dla kinomaniaków ważne jest wsparcie dla najnowszych formatów HDR (Dolby Vision, HDR10+). Warto też sprawdzić, czy telewizor ma wygodne menu, szybki system operacyjny i możliwość sterowania głosem (jeśli jesteś fanem rozwiązań smart).
Technologie dźwięku – głośniki w telewizorach OLED potrafią być lepsze niż w typowych LED-ach, ale jeśli myślisz o kinie domowym na serio, rozważ od razu zakup soundbara lub zestawu kina domowego. Z drugiej strony, jeśli telewizor ma system Dolby Atmos i więcej niż standardowe dwa głośniki, może pozytywnie zaskoczyć jakością dźwięku.
Ryzyko wypalania się matrycy to temat, który przewija się w każdej dyskusji o OLED-ach. Dziś większość nowych modeli ma już zaawansowane zabezpieczenia (np. przesuwanie pikseli, automatyczne wygaszanie), więc problem praktycznie nie występuje przy typowym użytkowaniu. Ale jeśli zostawiasz na ekranie przez cały dzień ten sam pasek informacyjny, warto mieć to z tyłu głowy.
Wchodzisz do sklepu z elektroniką i już po pięciu minutach masz mętlik w głowie: OLED, QLED, LED, Mini-LED – brzmi jak skróty z podręcznika chemii, a Ty przecież chcesz tylko dobrze oglądać mecze i filmy. Czym to się różni w praktyce?
OLED – tutaj każdy piksel świeci samodzielnie, więc jeśli na ekranie ma być czerń, to jest absolutna czerń – zero podświetlenia, zero szarości, maksymalny kontrast. Efekt? Bajeczna głębia obrazu, idealne odwzorowanie kolorów i genialne kąty widzenia. Minusy? OLED-y bywają trochę mniej jasne niż najlepsze LED-y (ale to się zmienia), no i w skrajnych przypadkach można usłyszeć o „wypalaniu” matrycy przy bardzo statycznych obrazach.
QLED (technologia Samsunga) – to tak naprawdę zaawansowany LED z dodatkową warstwą kropek kwantowych. Co zyskujesz? Bardzo wysoką jasność, intensywne kolory i brak problemów z wypalaniem. QLED radzi sobie świetnie w jasnych pomieszczeniach i jest bardziej „odporny na dzieci” (nie straszne mu kreskówki lecące godzinami na pauzie). Czerń? Dobra, ale nie aż tak głęboka jak w OLED-ach – bo podświetlenie jest zawsze obecne.
LED – klasyka gatunku. Ekran podświetlany diodami LED, co daje dobrą jakość obrazu, szczególnie w modelach z tzw. „local dimming” (wygaszanie fragmentów podświetlenia). LED-y są przystępne cenowo, szeroko dostępne i zupełnie wystarczające do codziennego oglądania telewizji, wiadomości czy Netflixa. Minusy? Słabszy kontrast, mniej nasycone kolory i mniejsze kąty widzenia.
Który wybrać?
Zapoznaj się z ofertą telewizorów OLED dostępnych w x-komie